AKCJA REANIMACJA czyli historia pewnego stołka
W każdym domu jest mebel, który "widział" wiele. Jest tam od lat, czasem dziesiątek lat. Patrzył jak dorastamy, służył naszym dzieciom. Aż wreszcie wylądował w ciemnym kącie, na strychu czy w piwnicy. Żal wyrzucić, a użyć już się nie da. Bo brzydki, bo zniszczony, bo się chwieje.
Jest i w moim domu pewien mebelek, niewielki i niepozorny, w którym zaklęta jest masa wspomnień.
To mebelek, który zrobił mój dziadek Stefan dla swojego małego synka - mojego taty. Stołeczek, taboret, podnóżek?
Dla nas to POTETEK. Nie pytajcie dlaczego, skąd taka nazwa. Po prostu POTETEK.
Był u nas od zawsze. Służył tacie, który gdy dorósł zabrał go do swojego domu. Służył nam - jego córkom przez szereg lat. W międzyczasie dorobił się drewnianych "zmarszczek", pęknięć, rys, warstw farby, zagiętych gwoździ. A potem, już zniszczony i mocno rozchwiany wylądował w piwnicy. Tu historia powinna się skończyć, a stołeczek wylądować w piecu.
Ale tak nie mogło się stać w przypadku potetka!
Przygarnęłam, wstawiłam do warsztatu i długo myślałam nad jego nowym wcieleniem.
Nie chciałam by wyglądał znów jak spod igły. Nie chciałam zetrzeć z niego wszystkich wspomnień, rodzinnych historii. Niestety wbijane przez lata gwoździe tak mocno naruszyły nóżki, że aby odseparować je od stopnia musiałam użyć pił, młotka i przecinaka. Były nie do uratowania. Dlatego musiały powstać od nowa - oczywiście na wzór oryginalnych wyciętych przez dziadka.
Następnym krokiem było zadbanie o głębokie zmarszczki stopnia i wypełnienie ich klejowym botoxem. Czoło nieco się wygładziło (a duża w tym zasługa ciężkiego imadła).
Postanowiłam nie szlifować stopnia do żywego drewna, a pozostawić zadrapania, fragmenty farb i warstw. To właśnie cała magia tego małego przedmiotu i wszystkie dobre historie. Dlatego to nowe nóżki dopasowałam do blatu. W ruch poszła dębowa bejca, troszkę wtartej zielonej farby i woskowanie całości woskiem do drewna w kolorze ciemny dąb.
Jeśli spodziewacie się spektakularnych efektów - nie czytajcie dalej. To nie miała być przemiana roku. To była prawdziwa reanimacja. Potetek nadal jest mało urodziwy. Ale jest zdrowy, stabilny, mocny i posłuży kolejnemu, trzeciemu już pokoleniu!
Od samego początku wiedziałam, że stołek zamieszka w pokoju Antka. Ponieważ nadal nie znaleźliśmy właściwego, docelowego krzesła, a obecne jest zbyt wysokie - potetek stał się wygodnym podnóżkiem.
Spostrzegawczy pewnie zauważyli, że po raz kolejny zmieniło się ustawienie mebli w pokoju Antka (POKÓJ PIERWSZOKLASISTY). I owszem. To działalność starszej siostry, której nie wystarcza już szuranie meblami we własnym pokoju (post POZWÓL DZIECKU DECYDOWAĆ) i ekspansywnie przemeblowuje kolejne pomieszczenia. Aż się boję co będzie dalej?Czy w Waszych domach są takie zapomniane meble, które czekają na kolejną szansę?
Pokażcie je prosze naCzekam na Was i Wasze słowa.

0 comments