Nie jem glutenu od ponad dwóch lat. Tak naprawdę nie zauważam tego już na codzień. Ale kiedy wychodzę"do ludzi" nagle uświadamiam sobie, że to nie jest jednak "NORMALNE" i nadal budzi mieszane uczucia. Wiem, dieta bezglutenowa to hit ostatnich lat, wszyscy na niej są. Ale nie wszyscy muszą. I nie wszyscy powinni. Uważam, że dobre zboża - jak żyto czy orkisz i owies nie powinny być ot tak wykluczane z diety. Dla kaprysu lub mody. Jasne, biała mąka tak naprawdę nie powinna pojawiać się w zdrowej kuchni (ale jakże smakują naleśniki z niej sporządzone - doceni tylko ten, komu ich zabroniono!). Ale do brzegu.
Moja dieta nie jest dietą , jak widać na zdjęciach nie jestem kruszyną :) Można dobrze i smacznie zjeść nie patrząc nawet w stronę produktów z glutenem. To raczej styl życia, wymuszony co prawda, bo należę do tych szczęsliwców uczulonych na gluten, ale jednak w pełni przeze mnie akceptowany i lubiany. Ja lubię jeść, lubię nowe smaki, lubię eksperymenty w kuchni, zwłaszcza te słodkie. Lubię zaskakiwać tych, którzy na wieść o mojej przypadłości robią smutną minę i tak bardzo mnie żałują. Bo ja taka biedna, nic mi nie wolno.